NA TROPIE ANGIELSKICH SŁÓWEK
Z wykształcenia (i zamiłowania) jestem filologiem angielskim ze specjalizacją pedagogiczną. Ponad dziesięć lat pracowałam na różnych szczeblach edukacji – od przedszkoli (też integracyjnych), szkół podstawowych, uczelni wyższych po prowadzenie zajęć business English dla firm. Wydawać by się mogło, że ze swoją wiedzą i doświadczeniem miałam gotowy plan na edukację językową swoich dzieci, że już w życiu prenatalnym będę im puszczać angielskie kołysanki, a po urodzeniu mówić do nich tylko po angielsku. Nic bardziej mylnego! Do języków obcych w kontekście moich dzieci podchodzę bardzo realistycznie. Co to znaczy? Nic na siłę. Z doświadczenia wiem, że bardzo łatwo jest dziecko zniechęcić do nauki, jeśli zaczniemy przeginać. Znam przykład dziecka, które tak się zbuntowało nachalnymi metodami nauki angielskiego rodziców, że przestało mówić nawet po polsku. Nie próbujmy robić z dzieci poliglotów. Uważam, że w swoim czasie (jeśli tylko będą tego chciały i będą odpowiednio motywowane) nauczą się języka obcego. Jednocześnie zdaję sobie sprawę z tego, że wczesny kontakt z językiem, osłuchanie się z jego melodią, nabranie świadomości o istnieniu czegoś takiego jak „język obcy”, niepodważalnie procentuje w dalszej jego nauce. Moje dzieci to jeszcze maluchy – przedszkolaki i niemowlę, więc na tym etapie nauczanie angielskiego sprowadza się głównie do puszczania im angielskich piosenek, wspólnego śpiewania i nauki rymowanek. Bez poprawiania, bez egzekwowania powtórzeń, bez nacisku …tylko zabawa, zabawa, zabawa! Dziecko „niby” nie słucha, „niby” robi coś innego, a potem ni stąd ni zowąd, w najbardziej nieoczekiwanym momencie słyszę jak bezbłędnie podśpiewuje pod nosem piosenkę po angielsku. I o to w tym wszystkim chodzi.
„Na tropie angielskich słówek” to nasza pierwsza książka/słownik dla dzieci przeznaczona do nauki angielskiego. Mój syn dostał ją od Cioci Asi na czwarte urodziny. Strzał w dziesiątkę! Słownik jest pięknie wydaną kartonówką – forma idealna, bo trwała i posłuży nam długie lata. Podzielony jest na dwanaście tematów opracowanych przez różnych ilustratorów. Efekt jest naprawdę fantastyczny, bo każdy temat ma swój własny niepowtarzalny styl. Cechą wspólną dla wszystkich ilustracji są piękne kolory kipiące z każdej strony i dopracowane do ostatniego szczegółu rysunki. Wszystko zrobione jest estetycznie i ze smakiem. A co najważniejsze, na każdej stronie pojawiają się słówka angielskie i ich polskie odpowiedniki. Ta forma jest podwójnie trafiona, bo oprócz oczywistych względów estetycznych, ma to też sens dydaktyczny – odmienność graficzna każdego tematu sprzyja zapamiętywaniu słówek.
Jak korzystamy z naszego pierwszego słownika? Na luzie! Oglądamy sobie obrazki, komentujemy, wypatrujemy co ciekawsze detale. Staram się to robić w języku angielskim, żeby od początku był to „słownik języka angielskiego.” Są dni kiedy mój czterolatek na to przystaje, ale zdarzają się chwile, kiedy jest poirytowany, wtedy przerzucamy się na polski. Nic na siłę! Z kolei mój dwulatek docenia mocno walory estetyczne słownika i spędza dużo czasu na kontemplacji obrazków. Reasumując: gorąco polecamy!
NA TROPIE ANGIELSKICH SŁÓWEK
Tekst: opracowanie zbiorowe
Ilustracje: Kamila Kozłowska, Agata Kopff, Daria Bidzińska, Katarzyna Urbaniak, Katarzyna Fus, Paulina Wyrt, Maciej Łazowski, Katarzyna Urbaniak, Tomasz Kowal, Katarzyna Kołodziej, Robert Romanowicz, Marcin Minor
Wydawnictwo: Edgar (Kapitan Nauka)
Rok wydania: Warszawa 2017
Cena okładkowa: 39,90 zł
Wymiary: 23 x 31 cm
Oprawa: Twarda
Ilość stron: 24
Wiek: 2+ 3+ 4+ 5+ 6+ 7+ 8+ 9+ 10+
Dziękuję za polecenie słownika. Na pewno zakupie moich dzieciaczkom.
Książka przetestowana przez wiele dzieciaków – na pewno się spodoba! U nas była hitem. Dziękuję za komentarz i pozdrawiam!