MIASTECZKO MAMOKO

„Miasteczko Mamoko” zaliczam do naszej domowej klasyki, złotej kolekcji. A czym sobie ta zielona kartonówka zasłużyła na takie wyróżnienie? Odpowiedź jest prosta: Mamoko jest z nami od początku, to znaczy od pojawienia się na świecie mojego pierwszego dziecka i właśnie od tego momentu była i nadal jest namiętnie czytana (albo raczej oglądana i opowiadana) przez wszystkie moje dzieci. Traktujemy ją trochę jak starego dobrego przyjaciela. Lekko przetarta na brzegach, ze śladami „paluchów” na prawie każdej stronie, budząca w nas jak najlepsze skojarzenia. Jest z nami nieustannie w domu, była z nami w podróży, na plaży, w szpitalach i w odwiedzinach u znajomych. Czytana na podłodze, kanapie, przy śniadaniu i na nocniku. Używana czasami (przyznaję ze wstydem) jako zjeżdżalnia narciarska dla ludzików Lego, a także droga zjazdowa dla autek. „Miasteczko Mamoko” rośnie z nami i czynnie uczestniczy w naszym życiu. A co sprawia,że jest tak niezwykła?

Na pewno jej autorzy: Państwo Mizielińscy. Ilekroć widzę ich nazwisko na jakiejś okładce, wiem, że będzie to coś DOBREGO. Ich książki to klasa sama w sobie. O Państwu Mizielińskich pisałam już troszkę a propos Map TUTAJ. Przy okazji „Miasteczka Mamoko” powtórzę, że ich wyobraźnia, warsztat, intuicja, poczucie humoru i inteligencja tworzą po prostu cudowne książki dla dzieci. Jak to sami trafnie ujęli parafrazując słowa George Bernard Shaw’a: „robimy takie książki, jakie sami chcielibyśmy mieć.” I „Miasteczko Mamoko” jest właśnie taką książką. Niezwykła kartonówka ukazująca dzień z życia mieszkańców Mamoko. Nie znajdziecie tu żadnej treści, bo treścią jest obraz, na który składa się charakterystyczna już kreska Mizielińskich, obłędne kolory i…poczucie humoru.

I właśnie takie jest Mamoko – kolorowe i zabawne, a jego liczni mieszkańcy noszą przepiękne imiona, jak chociażby żółw Gerwazy Skorupko, lew Hipolit Grzywa, świnka Zofia Ryjek, kot Wincenty Pazur czy owca Matylda Sweterko. Każda strona to kolorowa uczta dla oka kipiąca od postaci, przedmiotów, wycyzelowanych do perfekcji szczegółów i symultanicznie dziejących się zdarzeń. Dokładnie tak, jak to zwykle bywa w tętniącym życiem mieście. Autorzy zostawiają nam też dużą swobodę w sposobie czytania ich książki. Możemy zacząć i skończyć już na pierwszej stronie – obfitość postaci, zdarzeń i przedmiotów zapewni nam tematy do rozmów i dywagacji na długie godziny. Możemy też wybrać jedną postać i śledzić jej losy przez wszystkie strony, bo każda z postaci ma swoją niepowtarzalną historię do opowiedzenia. A możemy także czytać ją tak jak robimy to My – zatrzymywać się na każdej stronie, dyskutować o tym co widzimy, zastanawiać się co będzie dalej, zaliczać punkty stałe: odnajdywać na każdej stronie uciekiniera i detektywa, śledzić losy zaginionego zajączka, przeżywać z misiem traumatyczny upadek i ostatecznie spotykać się ze wszystkimi w wesołym miasteczku. Ta książka to również ukłon w stronę najmłodszych dzieci, bo mogą być przy niej całkowicie samodzielne. Moi synowie niejednokrotnie „ginęli” w miasteczku Mamoko na długi czas i ze zmarszczonym czołem obserwowali po raz już chyba setny swoich bohaterów w akcji, albo odnajdywali tajemniczo zagubione na ulicach miasta przedmioty. Kto jeszcze nie odwiedził miasteczka Mamoko, polecam się tam wybrać jak najszybciej!

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

MIASTECZKO MAMOKO:

Tekst i ilustracje: Aleksandra Mizielińska i Daniel Mizieliński

Wydawnictwo Dwie Siostry

Rok wydania: 2010

Cena okładkowa: 32,00 zł

Wymiary: 23,50 x 31,50 cm

Oprawa: twarda

Ilość stron: 14

Wiek: 1+ 2+ 3+ 4+ 5+ 6+

2 komentarze

Add a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

error

Podaj dalej!