drobnym maczkiem o książkach w…PRZEDSZKOLU!
Książki dzieciom warto czytać, jasna sprawa! Ten blog jest właśnie o tym – o zachęcaniu do czytania dzieciom pięknych i wartościowych książek. W miarę regularnie (przy trójce małych dzieci to czasem nie lada wyzywanie) staram się wybierać te prawdziwe perełki, robić im zdjęcia, pokazywać, że są naprawdę wyjątkowe i że skoro moje dzieci je kochają to jest szansa, że inne dzieci też się z nimi zaprzyjaźnią. Blog, pomimo że stworzony z myślą o dzieciach, jest pisany, rzecz jasna, głównie dla rodziców. A ja chciałam pójść o krok dalej. Jedna rzecz to pisać bloga o tym, że książki to cudowna przygoda, druga zaś to przekonać o tym dziecko osobiście – dać książkę do ręki, przeczytać razem fragment, zaprezentować wybranych bohaterów, pokazać, że książka to czysta frajda. Ten pomysł kiełkował we mnie od dawna i wreszcie udało mi się go zrealizować. Pewnego wiosennego dnia, spakowałam do torby parę fajnych książek, wzięłam pod pachę Misia Uszatka (w wydaniu pluszowym i książkowym) i wpadłam z wizytą do grupy przedszkolaków.
Pomysł był strzałem w dziesiątkę! Dzieci mają w sobie wrodzoną ciekawość, nieustającą chęć poznawania nowych rzeczy i, co najważniejsze i czego my, dorośli, powinniśmy się od nich uczyć – radość i entuzjazm. Razem z Misiem Uszatkiem czytaliśmy fragment o tym jak miś trafił do Jacka i Zosi wprost ze sklepu z zabawkami. Poznawaliśmy wspólnie innych, równie ciekawych, bohaterów książek: Basię („Basia, Wielka księga przygód” Zofia Stanecka), Kicię Kocię („Kicia Kocia w przedszkolu” Anita Głowńska), trzy kolorowe kropki („Naciśnij mnie” Hervé Tullet) i pojazdy („Pierwsza encyklopedia: pojazdy”). Dzieci miały przy tym okazję wcielić się w książkowych bohaterów i porozmawiać o nich. Były też zgadywanki, zabawy i prezenty w postaci zakładek. Była radość z czytania i obcowania z książkami. Dzieci nie zawiodły. Udowodniły, że czytanie książek cieszy je tak samo (śmiem twierdzić, że nawet ciut bardziej) jak oglądanie filmików na tablecie – tylko od rodzica zależy co ostatecznie poda dziecku do ręki.
I kiedy wieczorem zastanawiałam się czy dzieciaki wyniosły cokolwiek z moich zajęć, czy to faktycznie miało jakikolwiek sens, dostałam wiadomości od rodziców: „Olivier bardzo zadowolony z dzisiejszych zajęć prowadzonych przez ciebie w przedszkolu 😊 A teraz zdradź proszę co to za książka o bohaterach kropkach na które się dmucha i bohaterze misiu. No bo teraz to jego ulubiona książka i chce taka mieć albo żebym pożyczyła od mamy Milana 😁”; „Adaś tez opowiadał dzisiaj o Misiu i jego klapniętym uszku 😊 bardzo dziękujemy za super zajęcia.”
DZIĘKUJĘ <3