ALBERCIE, TY ZŁODZIEJU!
Na wieść o nowej części Alberta podskoczyliśmy z dziećmi w górę, bo nie od dziś wiadomo, że Albert w naszym domu ma prawdziwy fanclub. W tej miłości nie jesteśmy oczywiście odosobnieni, bo jak już kiedyś pisałam, Albert (a właściwie Alfons Åberg – bo tak nazywa się w rodzimej Szwecji) rozkochuje w sobie dzieci od ponad czterdziestu lat i to w trzydziestu językach! Dobrze pamiętamy jak żartowniś Albert, ku uciesze wszystkich dzieci, przeciągał w nieskończoność pójście spać (biedny tata musiał się tyle gimnastykować!), albo kiedy zgrywus Albert zamiast szykować się do przedszkola, wynajdywał coraz to nowe, pasjonujące rzeczy do robienia. I tym razem czekaliśmy na to, co też znowu ten sympatyczny łobuziak wymyśli. Wgramoliliśmy się do łóżka, przykryliśmy kołdrą i zaczęliśmy czytanie. Kiedy skończyliśmy, zapadła cisza. To nie była kolejna, zabawna, część Alberta. Albert chyba dorósł. Albert zaczyna mieć problemy starszego chłopca.
Okazuje się, że nowa część przygód Alberta „Albercie, ty złodzieju!” to nie jest zabawna książeczka o przedszkolaku. Razem z dziećmi poczuliśmy, że ta część niesie ze sobą jakiś ciężar i że tym samym prowokuje rozmowę, zgłębienie tematu, jakieś wyjaśnienie. Albert w nowej części jest już starszy i zmaga się z problemami trochę starszych dzieci, bo zostaje niesłusznie oskarżony o kradzież. Chłopiec wie, że niczego nie ukradł, jednak jego przyjaciółka Mika i krąg znajomych twierdzą inaczej. Albert czuje się z tym źle. Jest bezradny. Dzieci zaczynają się od niego odsuwać i nazywają złodziejem. Są okrutne. Emocje Alberta są bardzo obrazowo pokazane – manifestują się przez koszmar senny, czarną chmurę, złe spojrzenia dzieci i oskarżycielskie palce wycelowane prosto w Alberta. Jak można się czuć, kiedy wiesz, że nadal jesteś tym samym Albertem, ale wszyscy dookoła widzą w tobie kogoś innego? Złodzieja! „Dni stają się nierzeczywiste. Albertowi wydaje się , jakby nie istniał. Skoro nikt nie widzi w nim tego Alberta, co zawsze…to może…faktycznie Albert nie jest już zwykłym Albertem? To okropne uczucie. Że nikt – absolutnie nikt – nie zna prawdziwego Alberta.” Historia ostatecznie kończy się dobrze i jest dla Alberta lekcją, dzięki której dowiaduje się, że nie ma wpływu na to co myślą o nim dzieci. Wie też, że jest niewinny i że jego przyjaciółka też o tym wie. I to mu wystarcza. Nadal jest tym samym Albertem.
Ta część opowiada o tym, jak niekiedy niesłusznie i krzywdząco możemy być postrzegani przez innych i jak bezradni w takiej sytuacji jesteśmy. Postawa Alberta pokazuje nam, że jeśli mamy obok siebie osobę, która wie kim naprawdę jesteśmy i my sami tę pewność w sobie mamy – nie musimy już nikomu niczego udowadniać. Możemy być po prostu i „aż” sobą.
„Albert ma się dobrze. Zupełnie tak jak zawsze. Bo teraz jest przynajmniej jeden ktoś, kto wie, że Albert jest tym Albertem, co zwykle. I teraz Albert znów może być zwyczajnym Albertem!! Czuje to.”
*Na blogu znajdziesz również recenzję innych książek z tej serii:
DOBRANOC, ALBERCIE ALBERTSONIE
ALBERCIE, TY ZŁODZIEJU
Tekst i ilustracje: Gunilla Bergström
Wydawnictwo Zakamarki
Rok wydania: 2019
Cena okładkowa: 24,90 zł
Wymiary: 17 x 23,5 cm
Oprawa: twarda
Ilość stron: 32
Wiek: 3+ 4+ 5+ 6+ 7+